"Nic głupszego nie można było powiedzieć". Tusk odpowiada prezydentowi
Prezydent Andrzej Duda wygłosił w środę w Sejmie orędzie z okazji pierwszej rocznicy wyborów 15 października. Nie szczędził w nim ostrych słów pod adresem koalicji, która dzięki ówczesnemu werdyktowi wyborców przejęła wówczas władzę w Polsce. Wystąpienie głowy państwa spotkało się z natychmiastową reakcją premiera Donalda Tuska.
Donald Tusk: Andrzej Duda zaczynał i kończy jako prezydent PiS-u
– Żadne zaklęcia mówców politycznych, żadne orędzia, partyjne deklaracje nie zmienią tego fundamentalnego faktu. To Polki i Polacy 15 października w wielkim narodowym zrywie, który na szczęście polega dzisiaj na demokratycznych wyborach, odsunęli złą władzę, uwolnili Polskę od kłamstwa, korupcji, nieudolności – stwierdził.
Zdaniem szefa rządu, Andrzej Duda zaczął swoje urzędowanie jako "prezydent PiS-u" i tak samo kończy swoją misję na tym urzędzie. Jak podkreślił, "mógł on w ciszy i z szacunkiem uczcić rocznicę wyborów, które zarówno jemu, jako prezydentowi PIS-u, jak i partii, która go wyznaczyła do tej roli, które pokazały bardzo wyraźnie, co Polacy myśleli o 8 latach rządów PiS i dwóch kadencjach prezydenta Dudy".
– 15 października ludzie poszli do wyborów, a wcześniej wyszli na ulice, bo też dokładnie wiedzieli, gdzie PiS i prezydent mają Konstytucję i praworządność. Prezydent powiedział dzisiaj, że praworządność ma w sercu. Nie będę spekulował gdzie ma praworządność i Konstytucję, ale na pewno nie w sercu – mówił Tusk.
W dalszej części swojego wystąpienia premier wyraził wdzięczność prezydentowi, że "nie skorzystał z okazji, by siedzieć cicho" i uświadomił wszystkim w Polsce, jak ważne będą najbliższe wybory prezydenckie.
Tusk odpowiada prezydentowi ws. granicy z Białorusią: Nic głupszego nie można było powiedzieć
Szef rządu odniósł się też do słów prezydenta Dudy na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Tusk wskazywał tu, że głowa państwa mówiąc o kwestii azylu posłużyła się przykładem potencjalnych uchodźców białoruskich. – Nie było ani jednego przypadku, aby opozycjonista białoruski próbował nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską w grupach organizowanych przez Łukaszenkę. Proszę się nie gniewać panie prezydencie, ale nic głupszego nie można było powiedzieć – powiedział ostro.
– Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej to jest sytuacja, w której grupy zorganizowane, czasami trenowane i ćwiczone przez służby białoruskie, zwożone za pieniądze rosyjskie i białoruskie oraz przemytników ludzi, samolotami do Moskwy, do Mińska, tam są podstawiane tabory autobusów, ci ludzie są zwożeni na naszą granicę, przygotowywani czasami miesiącami po to, żeby ją nielegalnie przekraczać – dodawał premier.